Miałam racje, to był Harry. Wysiadł z auta i szedł w stronę
domu z bukietem czerwonych róż. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc pospieszne
wzięłam kurtkę i zeszłam na dół. Gdy otworzyłam drzwi stał w nich Hazza. Jak
zwykle wyglądał cudownie. Pomyślałam „ Ah, te jego boskie loczki.”
H: He… Hej. Pięknie wyglądasz. – Uśmiechnął się nieśmiało ja
zrobiłam to samo i lekko się zarumieniłam. – To dla Ciebie. – Podarował mi
przepiękne kwiaty.J: Dziękuje. Yyy… to dokąd mnie zabierasz ? – Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.
H: A to niespodzianka. – Roześmiał się.
J: Oj powiedz gdzie jedziemy. – Troszkę się zezłościłam.
H: Nic a nic Ci nie powiem. – Harry otworzył mi drzwi od samochodu a ja wsiadłam.
J:No niech Ci będzie.
Odjechaliśmy. Z ciekawością śledziłam drogę po której jechaliśmy. Nie znałam tej okolicy, nagle Hazza się zatrzymał, wysiadł z auta i otworzył moje drzwi.
H:Wysiadaj. – Uśmiechnął się szyderczo.
Gdy wysiadłam byłam zdziwiona w jakim miejscu się
zatrzymaliśmy, lecz to nie był cel Harry’ego. Wyciągnął z kieszeni bandamkę i
obwiązał mi ją oczy.
H:Zapomniałem to zrobić wcześniej. Dobra daj mi rękę i,
uważaj bo wsiadamy do auta.
Chłopak pomógł mi wejść do samochodu i powrotem ruszyliśmy w
drogę. Niestety już nie widziałam gdzie jedziemy. J: Harry czy to naprawdę konieczne?- Zapytałam.
H: Tak, jeszcze wytrzymaj, za 3 minuty dojedziemy.
Zamilkłam i siedziałam w ciszy wsłuchując się w piosenkę lecącą w radiu. Po chwili usłyszałam że silnik przestał działać, chwile potem trzasnęły drzwi od strony kierowcy i w końcu otworzyły się moje. Hazza podał mi rękę i pomógł wysiąść. Uchwycił mnie w tułowiu i prowadził. Szliśmy po schodach z parę minut i gdy w końcu stanęliśmy, Harry mnie puścił i ściągnął bamdamkę, a mi zaparło wdech w piersiach…
Jak wam sie podoba ? Bardzo prosze o komentarze bo one mnie xD
zawsze zmotywóją do pisania kolejnych rozdziałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz